Asza nie chce uciekać


- Podajcie jak najwięcej skojarzeń ze słowem „uchodźca” – prosi Helena Kruszecka. Trwa lekcja etyki w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych “Cogito” w Siemianowicach Śląskich. Na tablicy pojawia się arkusz papieru z hasłem na środku. Nauczycielka zapisuje obok odpowiedzi uczniów.

Młodzież wymienia: „Kebab, islam, biedny, brudny, terrorysta, kilka żon.” Tylko kilka uczennic pisze: „Ludzie, którzy muszą uciekać. Dzieci, które się boją. Ludzie, którzy muszą porzucić swój dom.”

A skąd wy macie tyle negatywnych skojarzeń? - pyta Helena.
- Ale my proszę pani, wcale tak nie uważamy – tłumaczy Tomek.
- To czemu tylko tak mówicie? – dopytuje pedagożka.
- Bo tak mówią w telewizji – wyjaśnia Maciek.
- My wiemy, że tak się mówi, słyszymy, ale tak nie myślimy – wyjaśnia Tomek.

Helena kręci głową: - To po co powtarzacie? Trzeba uważniej analizować informacje. A skąd przyjeżdżają do nas uchodźcy? - pyta.
- Z Syrii – mówi Ola.
- I skąd jeszcze? – dopytuje Helena. – Spróbujcie zaznaczyć na mapie. Nauczycielka rozdaje przygotowane kserokopie map świata. Klasa pracuje, a ona zadaje dodatkowe pytania: Dlaczego akurat z tych krajów ludzie uciekają? Ile jest wśród nich kobiet, ilu mężczyzn, ile dzieci? Co muszą zrobić, żeby zostać w Polsce? Jak wygląda procedura uchodźcza? Pytania i odpowiedzi pochodzą z portalu uchodźcy.info.

Klasa niewiele wie i bardzo się dziwi. Na przykład tym, że osoba, która czeka na rozpatrzenie wniosku o status nie może pracować. Albo tym, że większość uchodźców w Polsce pochodzi z Czeczenii. Klasę dziwi też wysokość świadczeń dla osób, które czekają na rozpatrzenie swojej sprawy: 70 złotych miesięcznie dla osoby w ośrodku, 25 złotych dziennie dla takiej, która mieszka poza nim.

- 70 złotych?– dziwi się Maciek. - To co ja bym sobie za to kupił?
- 25? To im opłaca się do nas przyjeżdżać?- komentuje Agnieszka.

Nauczycielka opowiada młodzieży o spotkaniu z panią z Syrii. Asza była w Syrii lekarką. - Wiele osób w Syrii miało kiedyś dobrą pracę, dobre pensje – mówi Helena, - Myślicie, że oni chcą przyjeżdżać tutaj dla tych pieniędzy, które my im dajemy? - pyta.
- Co pani gada? – dziwi Marcin.
- No nie gadam, tylko to jest prawda – uśmiecha się Helena. – Policzcie, ile macie na sobie pieniędzy.
Młodzież zaczyna liczyć – spodnie, kurtki, buty, kosmetyki, telefony. Wychodzi złotych 700 złotych najmniej.

- No to teraz pomyślcie, jak oni mają przeżyć za to miesiąc tutaj - mówi pedagożka. - Wynająć mieszkanie, kupić jedzenie. A ta pogarda, którą dla nich mamy? Jak myślicie, jak się czuje wasza rodzina w Anglii? Kto ma rodzinę za granicą?
Podnoszą ręce wszyscy. Mają rodziny w Anglii, Niemczech, Belgii, Norwegii i Holandii.
- A dlaczego wasi krewni tam pojechali? – ciągnie Helena. – Czy spadały na nich bomby w naszym kraju? Nie? No to dlaczego?
- Żeby mieć lepsze życie. – odpowiada Marta.
- No właśnie. Każdy chce poprawić swój los. – mówi nauczycielka. – Ludzie z Polski też wyjeżdżają. Kiedyś na Bliskim Wschodzie ludzie przyjmowali Polaków, którzy uciekali przed wojną.
- Ale pani gada. – śmieje się Piotrek.
- No nie gadam, tylko tak było. – odpowiada Helena.

Gdy dzwoni dzwonek, tematów jest jeszcze wiele. Uczniowie pytają o Czeczenię, o Syrię, o islam, proszą o adresy stron internetowych. Pedagożka tłumaczy, dlaczego to ważne, żeby zawsze korzystać z więcej niż jednego źródła informacji. Tomek mówi, że jest w szoku, bo teraz wszystko wydaje mu się inaczej. Maćkowi trochę głupio się przyznać, ale w końcu podczas przerwy podchodzi i mówi, że w sprawie przyjmowania uchodźców całkowicie zmienił zdanie. Uczennice pytają, kiedy będzie następna taka lekcja.

Helena Kruszecka edukacją globalną zaraziła się 5 lat temu. Wszystko zaczęło się od biegania w grach terenowych – czyli takich, które są zorganizowane w jakiejś przestrzeni, a uczestnicy i uczestniczki muszą przemieszczać się od bazy do bazy i wykonywać określone zadania. Teraz sama organizuje je w swojej szkole.

W grudniu w zeszłym roku, z okazji Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka w technikum powstało 6 stacji. Wszystkie sami zorganizowali uczniowie. Każdy przystanek miał swojego patrona – byli nimi laureaci i laureatki nagrody Sacharowa. Była stacja Nelsona Mandeli, Malali Yousafzai, Adema Demaci, Madii Murad, Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy i rosyjskiego stowarzyszenia Memoriał. Do każdej stacji przypisane było jedno prawo człowieka i jedno zadanie. Na stacji Nelsona Mandeli trzeba było ułożyć układankę z karteczek z prawami człowieka, nauczyć się wszystkiego i zaśpiewać. Przy każdej stacji każda drużyna miała 5 minut, za każde zadanie dostawało się punkty. Zwycięska drużyna dostała nagrodę, a wszystkie organizatorki i organizatorzy szóstki.

Z inicjatywy Heleny i jej koleżanki, także nauczycielki, w śląskiej szkole odbyło się już bardzo wiele podobnych imprez. Był Dzień Sprawiedliwej Kawy, Dzień Sprawiedliwej Czekolady i turniej piłki Fair Trade z okazji Dnia Sprawiedliwego Handlu. Podczas tego ostatniego uczniowie losowali państwa i grali pod ich flagami. Był Madagaskar, Czad i Afganistan. Flagę trzeba było zrobić samemu, a dodatkowo wiele się o tych państwach nauczyć. Podczas Dnia Sprawiedliwej Czekolady młodzież uczyła się o trudnej sytuacji w państwach, w których jest produkowana, o łamaniu praw pracowniczych i pracy dzieci.

W śląskim technikum co roku odbywa się też maraton pisania listów Amnesty International. - Przed maratonem rozdajemy dzieciom zdjęcia osób, których Amnesty broni – opowiada Helena. - Mogą poznać życiorysy tych osób, mówimy o tym, co się dzieje w krajach, w których one żyją. Młodzież bardzo niektóre historie przeżywa. Dwa lata temu jedną z bohaterek maratonu była dziewczyna, która poroniła i została skazana za usunięcie ciąży. Dziewczyny bardzo się tym wzruszały. Mówiły, że to niesprawiedliwe, że: “Jak to? Ja poronię i jeszcze mam iść za to do więzienia?” Tak się cieszyły, kiedy okazało się, że po maratonie została uwolniona. Kiedy okazało się, że spośród tych dziesięciu osób, w sprawie których pisaliśmy, dwie zostały obronione, przyszła do mnie młodzież i powiedziała, że oni wcześniej myśleli, że to wszystko, co robią, nie ma żadnego znaczenia. Lekcję o uchodźcach zrobiłam po szkoleniu, na którym byłam: „Porozmawiajmy o uchodźcach.” Najpierw była lekcja o stereotypach, potem o tym, jak mówić o trudnych sprawach, a potem dopiero ta ostatnia. Młodzież reaguje na te tematy różnie. Zależy, co w domu słyszą. Czasami mi mówią: “Ja wiem, co pani myśli o uchodźcach, niech mi pani nie mówi, bo się pokłócimy.” Ale ja zawsze reaguje cierpliwie. I tego samego też staram się ich uczyć. Zależy mi na tym, żeby nauczyli się spokojnie argumentować, przekonywać innych do swojej racji, mówić o swoich poglądach rzeczowo, bez agresji. Myślę, że to im się bardzo w życiu przyda.

Tekst opracowała Małgorzata Łojkowska.
Tekst opisuje lekcję etyki prowadzoną przez Helenę Kruszecką w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych “Cogito” w Siemianowicach Śląskich.