Odniesienie do podstawy programowej: Jak dla właściwego scenariusza zwiń
Odniesienie do podstawy programowej:Jak dla właściwego więcej
Załącznik nr 1 - Opowiadanie "Sen o zdrowiu"
W jednej z afrykańskich wiosek, w domu z cegieł, wraz z rodzicami oraz młodszym bratem mieszkała 5-letnia Szadita. Dziewczynka uwielbiała to zawsze pełne kolorów miejsce: zieleń bananowych drzew, żółć owoców mango, różnobarwne warzywa na ulicznym targu, pomarańczowy kolor ziemi, po której codziennie chodziła. Najbardziej jednak zachwycała ją czerwień zachodzącego słońca, która sprawiała, że jej ubogi rodzinny dom stawał się na te kilka chwil najpiękniejszym miejscem na ziemi.
Koło domu Szadity od kilku miesięcy trwała budowa, na której pracowało wielu ludzi, w dzień było tam więc bardzo głośno. Przyjeżdżały pełne różnych materiałów budowlanych ciężarówki, by po rozładunku odjechać puste i po kilku godzinach wrócić z cegłami, deskami i innymi różnościami. Murarze, którzy cegła po cegle wznosili wysokie ściany budynku, dokładali wszelkich starań, by jak najszybciej zakończyć prace. Wszyscy w okolicy
niecierpliwie czekali na ukończenie budowy szpitala, także Szadita i jej rodzina. Do tej pory, gdy ktoś u nich w domu zachorował, musiał przejść lub przejechać wiele kilometrów, aby otrzymać pomoc od lekarza. Tak też było, kiedy zachorował brat dziewczynki.
Pewnego bardzo słonecznego poranka obudził ją jego głośny płacz. Szadita zerwała się z łóżka i chwilę później zobaczyła zmartwione twarze rodziców, którzy pochylali się nad malcem. Okazało się, że chłopiec ma bardzo wysoką temperaturę, dreszcze i nie ma siły, żeby wstać. Szadita domyśliła się, że jej brat jest chory. Podeszła do jego łóżka i zapytała rodziców, co mu się stało. Mama wyjaśniła, że chłopiec najprawdopodobniej zachorował na malarię, chorobę, którą roznoszą komary. Wszystkie objawy na to wskazywały. Szadita przestraszyła się, bo to słowo brzmiało bardzo poważnie.
Mama zauważyła malujące się na twarzy córki zmartwienie i powiedziała:
– Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Twój brat źle się teraz czuje, ale jak tylko otrzyma leki, polepszy mu się i za kilka dni znów będziecie się razem bawić.
Rodzice głośno zastanawiali się, co zrobić. Lekarz przyjmował chorych w szpitalu położonym w samym centrum miasta, daleko od miejsca, w którym
mieszkali. Żeby tam dotrzeć, trzeba było pokonać pieszo wiele kilometrów lub wynająć samochód. Rodziców Szadity nie było – niestety – stać na taksówkę, bo po ostatniej wielkiej burzy, która przeszła nad okolica, wydali wszystkie oszczędności na naprawę cieknącego dachu. Ponieważ w przypadku malarii trzeba działać od razu, tata chłopca wziął go na ręce, żeby jak najszybciej zanieść go do lekarza. Mieli do przejścia wiele kilometrów.
Mijały długie godziny, a oni nie wracali. Szadita bardzo się martwiła, czy tata dotrze w porę na miejsce i czy lekarzowi uda się wyleczyć jej braciszka.
Minęło południe i popołudnie, przyszedł wieczór i zrobiło się już bardzo późno, a tata z synkiem nie wracali. Już nawet mama zaczęła się martwić.
Czekając na ich powrót, w końcu obie zasnęły. Przed północą obudził je dzwięk samochodowego klaksonu. Okazało się, że domownicy wrócili do domu,
a Szadita z mama natychmiast wybiegły im na spotkanie. Tata, gdy tylko wysiadł z samochodu, uśmiechnał się do Szadity, która pomyślała, że lekarz pomógł jej bratu i już wszystko jest w porządku. Mama wniosła śpiącego chłopca do domu. Tata jeszcze długo stał przed domem i rozmawiał z doktorem, który odwiózł ich do domu. Szadita słyszała, że rozprawiają o powstającym obok szpitalu. Lekarz mówił, że to wspaniale, iż będzie tu takie miejsce. Bardzo wielu ludzi będzie mogło skorzystać z pomocy lekarza blisko swojego domu.
Szadita wyjrzała przez uchylone drzwi i w świetle księżyca zobaczyła zarysowujące się kształty wysokiej budowli. Nigdy wcześniej nie cieszyła się tak bardzo z powodu tego, że blisko jej domu powstaje miejsce, w którym wszyscy będą mogli otrzymać pomoc w razie choroby. Z radości dziewczynka długo nie mogła zasnąć tej nocy. Gdy już się jej to udało, śniła, że obok ich domu stoi wymarzony szpital, a ona i jej brat biegają po pięknych, rozświetlonych różnymi kolorami salach, w których doktor leczy chorych, a ci odwzajemniają mu się uśmiechem.